Przegląd klasyków zza Bałtyku, czyli muzeum w garażu.

Jak już wiadomo, najpopularniejsze kierunki importowanych samochodów pozostają niezmienne. Ostatnio trafiłem jednak na bardzo ciekawy komis znajdujący się w Szwecji. Jakby nie patrzeć, ich rodzime samochody (Volvo) też mają swoich fanów. Słyną z bezpieczeństwa, a wygląd również mają niegłupi. Auto Classica of Sweden mają swoją siedzibę w Ystad, a stamtąd już prosta droga promem do naszego Świnoujścia. Spójrzmy zatem, co ciekawego można sprowadzić zza Bałtyku.

Ford Mustang Fastback 1968

Ford Mustang Fastback 1968 z przodu

Zaczniemy od mojego ulubionego amerykańskiego muscle cara. Mustang jest znany każdemu, nawet nieobeznanemu w motoryzacji człowiekowi. Jest to książkowy przykład projektowania nadwozia typu fastback. Sylwetka ani trochę się nie zestarzała, do dziś odwraca głowy przechodniów w swoją stronę. Na pokładzie znajdziemy jedyny prawilny silnik do takich samochodów – V8. Komfortową jazdę zapewni automatyczna skrzynia, która na potęgę jest stosowana w USA. Za 65 990 euro możemy kupić samochód, który na stałe wpisał się w historię motoryzacji.

Chevrolet Camaro SS 1969

Chevrolet Camaro SS 1969 z przodu

Pierwsza generacja samochodu, który miał bezpośrednio konkurować z Mustangiem. Camaro oczywiście pomalowane w najbardziej charakterystyczny barwy, wypromowane przez Transformersy. Silnik o pojemności 8,2 litrów z pogardą patrzy na dzisiejsze wysilone jednostki. Lekkie wciśnięcie gazu od razu przypomina swym rykiem o drzemiącej w nim mocy. Przebieg tego egzemplarza to tylko 6 387 mil, a w środku znajdziemy manualną skrzynię biegów, co tylko spotęguje doznania z jazdy.

Chevrolet Corvette C3 1973

Chevrolet Corvette C3 1973 z przodu

Przysięgam, że to już ostatni amerykaniec. Najnowsze generacje Corvette spokojnie dotrzymują tempa włoskim superautom, więc opisywanie ich jako zwykłe „samochody sportowe” to lekkie niedopowiedzenie. 3 generacja Corvette to typowa „płaszczka”. Ta akurat ma wnętrze w kolorze nadwozia, przez co wszystko staje się jednością. Do tego dochodzą światła pop-up i boczne końcówki wydechów, które wyglądają oraz brzmią świetnie. Uwaga na nogi przy wychodzeniu!

Alpina B6 3.5 E30 1989

Alpina B6 3.5 E30 1989 z przodu

Czas się przenieść na bardziej rodzime rynki, a więc do Europy. Ta Alpina bazowała na BMW E30 z silnikiem 2.5, jednak został zmieniony na zmodyfikowaną jednostkę 3.5 litra. Mamy tu już o wiele bardziej rozsądne pojemności niż te potwory z Ameryki. Inżynierom udało się wydobyć 261 KM mocy w wersji bez katalizatora oraz 254 KM w wersji „ekologicznej”. Dało to przyspieszenie rzędu 6,6 s do 100 km/h. Wątpię jednak, żeby właściciele tych samochodów używali ich do szalonej jazdy. Jest to gratka dla kolekcjonerów, ponieważ wyprodukowano tylko 219 sztuk. Takie egzemplarze zazwyczaj trzymane są pod kocem w klimatyzowanym garażu.

Porsche 928S 1981

Porsche 928S 1981 z przodu

Może nie jest to najładniejsze Porsche, a niektórzy mogą nawet mieć problem z rozpoznaniem marki widząc go na ulicy. Nie mniej jednak coś sprawiło, że zdobyło tytuł samochodu roku w 1978. Swój wkład miało na pewno zamontowanie silnika V8 z przodu, zamiast boksera za fotelem kierowcy. Sam Jeremy Clarkson również ma sentyment do tego modelu. 928S ma większy silnik od bazowej wersji, dzięki czemu wydobyto z niego 60 KM więcej, w sumie 300 KM. Tutaj również czerwony lakier nadwozia spotyka się z czerwoną tapicerką wnętrza. Jak widać, miało to swoich zwolenników. Cena to 17 500 euro, a więc niewiele jak za model, którym jeździł nawet Tony Montana w „Człowiek z blizną”.

Jaguar E-Type V12 Roadster 1973

Jaguar E-Type V12 Roadster 1973 z przodu

Na koniec coś, co przypomina o minionych czasach. Coraz rzadziej możemy spotkać duże silniki. Można powiedzieć, że cylindry z tego samochodu można rozdzielić na 4 auta. V12 w Jaguarze zapewniało kulturę pracy, osiągi i dźwięk, przy którym można obejść się bez słuchania radia. Surowe, ale eleganckie wnętrze podkreśla wysoki standard brytyjskiej marki, a brak dachu tylko pogłębi uczucie wolności podczas beztroskich przejażdżek. Co ciekawe, jest to sztuka z rynku amerykańskiego, a więc ma kierownicę po lewej stronie oraz skrzynię manualną. Dzisiaj taki zestaw wart jest 79 800 euro. Nie wiem czy warto, ale jedno jest pewne: takich aut już nie produkują.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Scroll to Top