Porsche postanowiło podjąć się wyzwania, jakim jest usprawnienie pracy silników spalinowych. Proponowany przez niemieckich inżynierów pomysł skutkuje poprawą wydajności tych jednostek napędowych. Czy w dobie elektryfikacji popularne nadal spalinówki zyskają w oczach ekologów?
Wynalazcy od dawna próbowali usprawnić silniki znajdujące się w samochodach. Najpopularniejsze są silniki rzędowe – to sprawdzone i niezawodne konstrukcje. Dochodzą do tego świetnie brzmiące wersje z tłokami w konfiguracji „V” oraz boksery. Zwykły tłok próbowano również zmienić na tłok obrotowy (silnik Wankla), co też ma swoich fanów. Kombinacji jest wiele, ale koniec końców to właśnie rzędowa wersja jest nie tylko najprostsza, ale też najskuteczniejsza. Jak można ją ulepszyć, skoro uznawana jest już za najlepszą? Porsche twierdzi, że należy dodać dwa etapy pracy silnika, tworząc silnik sześciosuwowy.
Dwusuwowe silniki znamy głównie z motocykli. Są dobre, ale przez zastosowanie tylko dwóch suwów pracy potrafią spalić spore ilości oleju. Silniki czterosuwowe są najpowszechniej stosowane. Cztery etapy pracy to: pobór powietrza, kompresja, zapłon, wypuszczenie spalin. Dodatkowe dwa etapy mają być powtórzeniem zapłonu oraz wypuszczenia spalin. Takie trochę dopalanie tego, co jeszcze nie zostało spalone. Podobno taka praca silnika ma skutkować podniesieniem jego wydajności z poziomu 30% do nawet 50%.
Na papierze brzmi świetnie, w końcu to kolejna próba ratowania prawdziwej motoryzacji. Jednak są pewne ale. Model takiego silnika nie jest nowy, bowiem został zaprojektowany już w 1883 roku przez Samuela Griffina. Co prawda nie dysponował on tą samą technologią co my dzisiaj, jednak z jakichś powodów ten pomysł nie znalazł powszechnego zastosowania. Oprócz tego, ponowne spalanie spalin brzmi trochę jak EGR, z którym różnie to bywa. Miejmy nadzieję, że inżynierowie z Porsche mają konkretny pomysł na wdrożenie swojego pomysłu w życie.